Przekład: Arkadiusz Żychliński
Wydawnictwo Poznańskie 2021
Gatunek: reportaż
Ta książka wypełnia według mnie pewną ważną lukę w polskiej edukacji. Co wiemy o Niemczech tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej? Pokonane państwo agresora nie zasługuje już na uwagę, a szkoda, bo można się od niego wiele dowiedzieć i zrozumieć, jak i dlaczego dziś tak a nie inaczej funkcjonuje. Na lekcjach historii omawia się krótko strefy okupacyjne, potem mur w Berlinie i jego upadek – koniec. A tak naprawdę było o wiele straszniej i ciekawiej.
Jak wyglądała odbudowa podzielonego na strefy kraju, którego każdy (Niemiec także) nienawidził? Jak żyło się w kraju zniszczonym nie tylko materialnie, ale przede wszystkim moralnie? Przemiany społeczne, ekonomiczne i kulturowe, jakie zachodziły w powojennych latach były w Niemczech olbrzymie i z pewnością wpłynęły na to, jak kraj wygląda dzisiaj i na jaką politykę się decyduje. Polacy nie są według mnie tego świadomi i książka „Czas wilka” autorstwa Haralda Jähnera powinna być lekturą wszystkich, którzy choć trochę interesują się historią, ale także polityką czy socjologią.
Harald Jähner jest niemieckim dziennikarzem. Przez wiele lat był związany z gazetą „Berliner Zeitung”, jest honorowym profesorem dziennikarstwa kulturalnego na Uniwersytecie Sztuk Pięknych w Berlinie. Za książkę „Wolfszeit. Deutschland und die Deutschen 1945-1955”, którą w ubiegłym roku wydało w Polsce Wydawnictwo Poznańskie (w przekładzie Arkadiusza Żychlińskiego) pod tytułem „Czas wilka. Powojenne losy Niemców”), dziennikarz otrzymał renomowaną nagrodę lipskich targów książki.
Dla Niemców tego typu publikacja to ważne wydarzenie. Dziennikarz opowiada w niej o pierwszych latach powojennych kraju, który według niektórych w ogóle nie miał prawa po drugiej wojnie światowej istnieć. Jähner pisze wprost o społeczeństwie, które funkcjonowało tylko dzięki jakiemuś wewnętrznemu, biologicznemu instynktowi przetrwania. Ludzie przemieszczali się z miejsca na miejsce, nie mieli domów, nie mieli co jeść. Snuli się po zbombardowanych ulicach, kradli, zabijali. Równocześnie starali się po prostu jakoś żyć, wychowywać dzieci. Jeśli w ruinach stało kilka ścian koło siebie, od razu je zagospodarowywano. Jeśli padło jakieś zwierzę – koń, osioł, od razu go ćwiartowano na kawałki i jedzono. Po kraju kręcili się więźniowie, przymusowi robotnicy, którzy nie wiedzieli, co mają ze sobą robić. Przesiedleńcy nie mogli znaleźć dachu nad głową. Niemiec Niemcowi stał się obcy, Niemiec Niemcowi stał się wilkiem. Nic nie zostało z wielkich haseł nazistowskich, wspólnoty, patriotyzmu. Ogrom zniszczeń i cierpienia sprawił, że niemieckie serca nie miały dla kogo bić.
Tak, każdy kraj po wojnie musi się odbudować. To trudny i długi proces. Polska była jeszcze bardziej zniszczona, ale była krajem zwycięzców i o niej uczymy się na historii bardzo wiele. Perspektywa innego kraju jest w tym przypadku według mnie ciekawa, bo nam Polakom praktycznie obca.
Autor dzieli swoje rozważania na rozdziały, które poświęca tematyce społecznej, ekonomicznej czy kulturowej. Zwraca uwagę na ważną rolę kobiet, ich siłę, morale, ale i chęć do dalszego życia. Opisuje degrengoladę mężczyzn, szabrownictwo dokonywane przez dzieci, pisze o strategiach odgruzowywania miast, budowie tychże. Najciekawszym według mnie rozdziałem był ten o miłości i nie mam na myśli romantycznych uniesień Niemców tuż po wojnie. Kobiety często nie poznawały mężów, którzy wracali wyniszczeni wojną i się z nimi rozstawały. Znalezienie mężczyzny, z którym można było założyć rodzinę i zacząć wszystko od początku było niezwykle trudne. A to kobiety w Niemczech miały jak się zdaje więcej siły i ochoty na normalne życie niż mężczyźni. Dlatego na przykład zadawały się z amerykańskimi żołnierzami. Niemieccy mężczyźni potrzebowali całych lat, by wyjść z traumy i próbować normalnie funkcjonować w tych nienormalnych warunkach, podczas gdy kobiety zakasały rękawy i zbierały gruz.
Dozwolone było praktycznie wszystko, nawet kościół w pewnym sensie przyzwalał na kradzieże, by móc przetrwać głód. Kardynał Josef Frings zezwolił poniekąd na „organizowanie” węgla, jedzenia, co przyjęło się w języku niemieckim jako „fringsowanie”, czyli po prostu kradzież. Czarny rynek kwitł, pieniądze nie miały żadnej wartości.
Ciekawie Jähner opisuje tworzenie się nowego powojennego kraju, instytucji, które powstawały lub które ulegały denazyfikacji i należało je obsadzić nowymi ludźmi. W całym chaosie próbowano wprowadzać nowe przepisy, odgruzowywano kraj, otwierano nowe zakłady pracy. Ludzie byli głodni kultury, chcieli wieczorem po pracy spotkać się, by tańczyć lub posłuchać muzyki. Rozwój gospodarczy, demokratyzacja sprawiły, że było to tak naprawdę niedługo po wojnie już możliwe, choć w 1945 roku pewnie nikt w to nie wierzył.
Przedziwne i przeciekawe musiały być to czasy, abstrahując już od poczucia winy mieszającego się z wyparciem zbrodni. Tygiel pokrzywionych ludzkich historii, cierpienia, a równocześnie chęć dalszego życia w „normalności” stanowiły instynkt, dzięki któremu Niemcy przetrwały. Rozliczenie się z przeszłością, kac moralny, rewolucja młodych przeciwko starym wierzącym kiedyś w nazizm – to wszystko przyszło dopiero po latach, ale przyszło.
„Czas wilka” to reportaże, które czyta się trochę jak pracę naukową. Bibliografia książki „Czas wilka” jest bardzo rozbudowana, obejmują ją jednak przede wszystkim niemieckie źródła historyczne. Lekturę utrudniają trochę liczne przypisy (jest ich łącznie 391) i książka przypomina czasem podręcznik do historii. Autor opisuje wprawdzie historie pojedynczych osób, by zobrazować problematykę, którą porusza, jednak często czytamy fragmenty artykułów prasowych, dane statystyczne, ogólne przemyślenia i interpretacje. Mimo wszystko „Czas wilka” to lektura bardzo pouczająca i ważna. Odkrywa perspektywę, której Polacy nie znają lub często też nie chcą znać, tłumaczy pewne procesy, odpowiada na różne ciekawe pytania.
